Dwa dni temu w Trójmieście CBA zatrzymało znanego adwokata Marcina Dubienieckiego, zięcia tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jest on podejrzany o kierowanie grupą przestępczą, wyłudzenie 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i pranie brudnych pieniędzy.
Razem z Marcinem, "potrzykroć niewinnym", jak zapewnia jego prawnik, zatrzymano jego wspólniczkę, Katarzynę M.
Marcin i Katarzyna M. znają się od czasu jej procesu rozwodowego z piłkarzem Arturem Borucem. Dubieniecki, jako jej adwokat, wywalczył dla niej wyjątkowo korzystne warunki rozstania.
Podzieliliśmy majątek - przyznał potem piłkarz. Dałem żonie naprawdę dużo, choćby pięć mieszkań w Warszawie.
Adwokat Katarzyny M. zadbał również o to, by przypadła jej suma około miliona złotych odłożona na wspólnym koncie oraz 17 tysięcy złotych miesięcznych alimentów. Od tamtej pory prowadzą razem interesy.
Katarzyna M. uznała chyba, że nie jest jeszcze dość bogata. Została prezesem należącej do adwokata firmy Abud Consulting, zajmującej się handlem nieruchomościami, energią elektryczną i paliwami. Od roku prowadzą razem też drugą firmę, działającą na rynku nieruchomości.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że zarzuty stawiane Marcinowi się potwierdzą, to jego wspólniczka też trafi do więzienia. Co wtedy stanie się z jej synem, 7-letnim Aleksem?
Artur Boruc często narzekał, że była żona utrudnia mu kontakt z dzieckiem. Nie życzyła sobie także, by Sara Mannei kręciła się koło jej domu. Podczas sprawy rozwodowej sąd przyznał opiekę nad chłopcem matce. Jeśli jednak trafi na dłużej za kratki, ktoś inny będzie musiał przejąć opiekę, a najbliższym krewnym Aleksa jest jego ojciec. On jednak ułożył sobie życie w Anglii z nową żoną, jej córką i nowym dzieckiem.
