Wczoraj późnym wieczorem sąd w Krakowie zadecydował, że Marcin Dubieniecki i jego wspólnicy zostaną trzy miesiące w areszcie, żeby nie mogli przeszkadzać w prowadzonym postępowaniu. Adwokat, była żona Artura Boruca i ich wspólnicy są podejrzani o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenie ponad 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i pranie brudnych pieniędzy. Pomimo to sąd uznał, że nakaz zatrzymania byłego męża Marty Kaczyńskiej może zostać uchylony... za pieniądze. Młody milioner, właściciel kilkunastu mieszkań, musi wpłacić ułamwek swojego majątku - 600 tysięcy złotych.
"Kto bogatemu zabroni?" Na pewno nie polski sąd. Z tej decyzji cieszy się już ojciec Marcina. Ma gotówkę, więc jeszcze dzisiaj zrobi przelew.
Kaucja zostanie wpłacona, sąd przyjął nasze argumenty, cieszymy się z takiego stanowiska sądu - powiedział TVN24 Marek Dubienecki. Zapowiedział także, że cała kwota zostanie wpłacona dzisiaj.
Z decyzją sądu nie zgadza się prokuratura, która już zapowiedziała, że zrobi wszystko, aby Dubienecki nie wyszedł z aresztu.
My co do zasady nie komentujemy decyzji sądowych, natomiast uważamy to orzeczenie za niezasadne i wykorzystamy wszystkie środki prawne, by je wstrzymać. Naszym zdaniem wyjście Marcina Dubienieckiego na wolność może zagrozić postępowaniu i czynnościom, które wykonują obecnie prokuratorzy i agenci CBA - powiedział na konferencji rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, prok. Piotr Kosmaty.
Według CBS zorganizowana grupa przestępcza Marcina wyłudziła z funduszy dla niepełnosprawnych aż 13 milionów złotych. Czy kaucja nie powinna być podobnej wysokości?