Tomasz Karolak pożalił się ostatnio, że brakuje mu 3 milionów złotych na utrzymanie teatru. Karolak jest szefem i założycielem warszawskiego Teatru IMKA. Do tej pory, dzięki pieniądzom sponsorów, mógł skoncentrować się na ambitniejszym repertuarze i patrzeć z góry na Michała Żebrowskiego, szefa Teatru 6. Piętro. Zdaniem Karolaka, teatr Żebrowskiego nie ma takich ambicji artystycznych jak jego i wystawia komercyjne spektakle. Przypomnijmy: Karolak dogryza Żebrowskiemu!
Tomasz tłumaczył również, że musi czasem kompromitować się w nieudanych filmach po to, by zdobyć pieniądze na utrzymanie swojego teatru. Po żenującym występie w Kac Wawa tłumaczył, że zbierał pieniądze na wystawienie Dzienników Gombrowicza: Karolak tłumaczy się z "Kac Wawa"!
Niestety, mimo tych wszystkich poświęceń i tak zabrakło mu pieniędzy. Konkretnie 3 milionów złotych. Jak sugeruje Fakt, miał je wyłożyć Jan Kulczyk, jednak przedwczesna śmierć miliardera pogrzebała nadzieje Karolaka na dofinansowanie.
Janek Kulczyk był naszym bardzo dużym przyjacielem i mieliśmy wspólne plany - potwierdza aktor w rozmowie z Faktem. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jeżeli sponsor nie ma takiego poczucia niesienia misji jak my, no to niestety tak to się kończy. A teraz jest taka sytuacja, że musimy zejść na jakiś czas i ewentualnie wrócić ze zmienioną formułą, bardziej komercyjną.
W tej sytuacji, z powodu kłopotów finansowych, placówka odwołała większość spektakli i premier. Karolak jednak nie traci nadziei, że uda mu się zdobyć pieniądze, chociaż będzie to zapewne wymagało pójścia na kompromis i zbliżenia się poziomem do Żebrowskiego.
Chcę ruszyć z nową formułą, z nieco zmienionym repertuarem - zapowiada aktor. Na razie nie myślimy o zamknięciu.
Przypomnijmy, że nie tylko Karolak płacze po Kulczyku. Z hojności miliardera korzystali także Mariusz Treliński i jego muza, Edyta Herbuś: Po śmierci Kulczyka Treliński i Herbuś martwią się o pieniądze