Pod koniec ubiegłego roku syn telewizyjnej specjalistki od wychowania dzieci, Paweł Z., został aresztowany pod zarzutem usiłowania gwałtu na koleżance. 24-letnia Zofia zeznała, że rozwścieczony jej oporem zaczął ją bić pięściami po twarzy i dusić. Ostatecznie ułamał jej ząb, ale udało jej się uniknąć gwałtu. Nasłani przez Dorotę Zawadzką prawnicy próbowali obalić zeznania dziewczyny, wmawiając jej, że sama jest sobie winna, bo... kiedyś zamieściła na Facebooku zdjęcie w kostiumie kąpielowym i to oznacza, że sama prosiła się o gwałt.
Przypomnijmy tę bulwersującą sprawę: Ofiara Pawła Z: "Jego obrońcy CHCIELI MI WMÓWIĆ, że to MOJA WINA"
Ofiara wspomina, ze po przesłuchaniu funkcjonariusze wyprowadzili ją bocznym wejściem, by nie natknęła się na czatującą w holu Supernianię.
Paweł Z. po 3 miesiącach aresztu został wypuszczony do domu, jednak postępowanie nadal trwa.
Obecnie pan Paweł nie przebywa w żadnej placówce. Został poddany badaniom psychologicznym i seksuologicznym. Mają one na celu sprawdzenie, czy osoba badana nie ma żadnych odchyleń od normy. Na przykład czy nie jest pedofilem, raptofilem, seryjnym gwałcicielem albo seksopiromanem. We wrześniu mają być znane wyniki badań. I to od opinii biegłych lekarzy dużo zależy - wyjaśnia w Super Expressie Michał Mistygacz, zastępca prokuratora rejonowego Warszawa-Śródmieście. Przy postępowaniu karnym istotne jest zbadanie stanu świadomości oskarżonego, szeroko to nazwijmy... chodzi o zbadanie poczytalności. Obecnie trwają czynności końcowe.
Za usiłowanie gwałtu Pawłowi Z. grozi od 2 do 12 lat więzienia. Jednak, jak twierdzi prokurator, może w ogóle nie dojść do rozprawy.
Jak dalej to się potoczy, zależy od wyników badań seksuologicznych - ujawnia Mistygacz. Ostatecznie rozprawa może się nie odbyć.