Wczoraj w warszawskim sądzie rozpoczął się proces przeciwko Piotrowi K. i Katarzynie G., oskarżonych o oszustwa finansowe. Ich ofiarą padła rodzina aktora Marka Włodarczyka.
Moi najbliżsi zainwestowali 160 tysięcy złotych w firmie Makro Auto, kupując obligacje tej firmy, które zostały zamienione na akcje Edukacja Polska i PIK Consulting - wyjaśnia Włodarczyk w rozmowie z Super Expressem. Moi bliscy po prostu chcieli zabezpieczyć się finansowo na przyszłość, zainwestowali oszczędności życia na tak zwany procent. Niestety, okazało się, że zaufali oszustom. To zupełnie jak Amber Gold. Łącznie wyłudzili od ludzi aż 8 mln zł.
Oszukanych w ten sposób zostało 50 osób. Dwie z nich wpłaciły oszustom po ponad 2 miliony złotych! Część ofiar wytoczyła oszustom sprawę w sądzie, pozostali są oskarżycielami posiłkowymi. Niestety, początek nie był optymistyczny. Pierwsze rozprawy zostały odroczone w powodu choroby oskarżonej.
Szczerze wątpię w sprawiedliwość polskich sądów. Zadziwia mnie to, że za kraty trafi chłopak, który ukradnie batona, a ci ludzie, którzy ukradli 8 milionów złotych, chodzą na wolności, jeżdżą luksusowymi autami, odwiedzają najdroższe restauracje i nadal mogą oszukiwać nowych naiwnych. A kiedy jest termin procesu, "chorują" - komentuje aktor. Jestem realistą i wiem, że sprawa będzie się toczyła latami, a pieniądze przepadną i pewnie nigdy nie wrócą do moich najbliższych. Ale oczywiście z całych sił będę im pomagał i walczył o ich dobro.
_
_