Sprawa zatrzymanego przed prawie dwoma tygodniami Marcina Dubienieckiego zaczyna robić się coraz bardziej skomplikowana. Sąd początkowo zgodził się na wypuszczenie męża Marty Kaczyńskiej za kaucją - jego ojciec, adwokat Marek Dubieniecki, 600 tysięcy złotych wpłacił od ręki. W tym samym czasie prokuratura złożyła jednak zażalenie na decyzję sądu, który przychylił się do jej wniosku i wstrzymał wykonanie swojego postanowienia. To dlatego obrońcy Dubienieckiego zapowiadali pozew o odszkodowanie za... "bezprawne zatrzymanie". Zobacz: Dubieniecki żąda... MILIONA ZŁOTYCH ODSZKODOWANIA!
Krakowski sąd miał rozpatrzyć zażalenie na decyzję o areszcie oraz za rzekome złamanie prawa przez sąd i prokuraturę. Sprawa została jednak odroczona do 18 września. Sąd uznał bowiem, że powinien rozpoznać łącznie wszystkie zażalenia prokuratury i obrony. Do tego czasu Dubieniecki zostanie w areszcie.
Przypomnijmy, że mąż Marty Kaczyńskiej oskarżony jest o pranie brudnych pieniędzy w rajach podatkowych, wyłudzenie ponad 13 milionów złotych (!) z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych oraz kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.
Czy człowiek oskarżony o wyłudzenie 13 milionów złotych powinien być wypuszczany za kaucją wynoszącą ponad 20 razy mniej? Łatwo przecież policzyć, że ma z czego zapłacić.