Prawo i Sprawiedliwość opublikowało wczoraj swój najnowszy spot wyborczy pt. _**Dzieci to nie koszt, ale inwestycja**_. Beata Szydło zapewnia w nim, że jej partia po wygranych wyborach da każdej polskiej rodzinie na drugie i kolejne dziecko zasiłek w wysokości 500 złotych miesięcznie. Wideo składa się z wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej - m.in. premier Ewy Kopacz i Stefana Niesiołowskiego - zdjęć smutnych dzieci oraz fragmentów programu Moniki Olejnik Kropka nad i, która oburzyła się wykorzystaniem jej wizerunku w kampanii. Zobacz: Olejnik o nowym spocie PiS-u: "SKANDAL! Wykorzystali mój głos, BEZ MOJEJ ZGODY!"
Dziś w południe PO zwołała konferencję prasową poświęconą mocnemu spotowi konkurentów. Poprowadzili ją Joanna Mucha oraz Tadeusz Zwiefka, były dziennikarz, obecnie europoseł z ramienia partii rządzącej. Dowodzili oni, że dwa zdjęcia "głodnych dzieci" nie pochodzą z Polski - można kupić je za kilka dolarów w różnych portalach z tzw. zdjęciami stockowymi, ilustracyjnymi, a ich autorami są Rosjanka i Amerykanin.
Zdjęcia użyte w spocie do zobrazowania głoszonej przez PiS tezy o wielkiej nędzy, głodzie, biedzie polskich dzieci, można kupić w Internecie za kilka dolarów i nie pokazują one polskich dzieci - mówił Zwiefka.
Dodatkowo, fotografie te zostały pokazane bardzo szybko, co zdaniem Platformy jest dowodem na stosowanie przez Prawo i Sprawiedliwość zakazanej w Polsce i wielu krajach na całym świecie reklamy podprogowej.
_**To jest oryginalny zapis ze spotu PiS-u. Zapis, w którym zdjęcia pojawiają się na cztery setne sekundy**_ - mówiła Mucha. Typowy, manipulacyjny przekaz podprogowy, mający działać na naszą podświadomość w sposób, w jaki my nie jesteśmy sobie nawet w stanie uświadomić.
PO powołała się na opinię profesor Ewy Nowińskiej, kierowniczki Katedry Prawa, Mediów i Reklamy na Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalistki w zakresie prawa reklamy.
Profesor bardzo wyraźnie nam powiedziała, że tego typu reklama jest zabroniona. Tego typu reklama nie powinna mieć miejsca w przestrzeni publicznej - argumentowała Mucha. Nie powinna mieć w szczególności miejsca w reklamie politycznej.
Reklama podprogowa polega na emitowaniu materiałów filmowych, w których znajdują się kadry trwające zbyt krótko, żeby mogły być świadomie zarejestrowane przez ludzki mózg. Mimo to oddziałują na percepcję i mogą wywoływać pożądany przez twórców efekt. Czy tak jest w tym przypadku?