Przez dwa dni imigranci z Syrii, Afganistanu i Pakistanu nie byli wpuszczani na dworzec Keleti, mimo że wielu z nich miało wykupione bilety. Wszyscy koczowali na dworcu, aby wsiąść w pociąg do krajów zachodnich. Policja ani władze Węgier nie podały przyczyn zdjęcia utrzymywanej od wtorku blokady dworca. Po otwarciu bram na stacji zapanował totalny chaos, który relacjonowały media w całej Europie.
Władze węgierskie postanowiły opanować problem całych rodzin, które uciekają przed religijnymi ekstremistami i wojną. Na dworcu rozpoczęto identyfikacje osób, które nie mają ani dokumentów ani nie umieją mówić po angielsku. Patrolujący stacje oraz tymczasowy obóz policjanci zaczęli umieszczać numery identyfikacyjne na rękach uchodźców. Gdy zdjęcia z numerami na rękach pokazały media natychmiast proceder skrytykowali działacze organizacji humanitarnych zajmujących się pomocą uciekinierom.
To nie jest zgodne z Konwencją Uchodźców, która nakazuje nie dyskryminowanie uchodźców, którzy nie maja ważnych dokumentów – powiedziała Hana Frankova z Organisation for Aid to Refugees. To okropny obraz. Kojarzy się w tej części świata z oznaczeniami z obozów koncentracyjnych.
Władze czeskie utrzymują, że oznakowanie ma pomóc rodzinom, które nie chcą zostać przypadkowo rozdzielone.