Latem tego roku Polską wstrząsnęła wiadomość o samobójczej śmierci 14-letniego Dominika Szymańskiego z Bieżunia. Chłopiec został do tego stopnia zaszczuty w szkole, że nie chciał dalej żyć. Powiesił się na sznurówkach, pozostawiając mamie list, w którym wyznaje, że bardzo ją kocha i na pewno jeszcze się spotkają. Powodem, dla którego rówieśnicy dręczyli Dominika, było to, że starannie układał włosy, interesował się modą i nosił spodnie rurki. Za to "koledzy" nazywali go "pedziem" i znęcali się nad nim w okrutny sposób. Co jeszcze bardziej szokujące, ich okrucieństwo przybrało na sile po samobójczej śmierci chłopca.
Z kolei nauczyciele, którzy, mimo że byli alarmowani przez matkę Dominika o tym, co się dzieje, nie interweniowali, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wyjechali na wycieczkę za granicę.
Jak donosi Fakt, prokurator postanowił w końcu skierować sprawę do sądu.
W liście do matki chłopak wypisał nazwiska kolegów, grupując ich: "koledzy, przyjaciele, wrogowie" - przypomina Iwona Śmigielska-Kowalska z Prokuratury Okręgowej w Płocku. Prokurator, prowadzący tę sprawę chce skierować wnioski do sądu rodzinnego wobec pięciu nieletnich. Mają dotyczyć demoralizacji.