We wtorek Parlament Europejski zadecydował o oficjalnym uchyleniu immunitetu europosłowi Januszowi Korwin-Mikkemu. Powodem tej decyzji nie są jednak coraz bardziej kontrowersyjne wystąpienia polityka, ale... zbyt szybka jazda samochodem. O zgodę na wszczęcie postępowania zwróciła się policja w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie Korwin-Mikke przekroczył dopuszczalną prędkość.
Polityk, z którym z powodu romansu jakiś czas temu rozstała się własna partia, bronił się, że nie otrzymał wezwania do zapłacenia mandatu. Twierdzi, że gdyby straż miejska go o tym poinformowała, na pewno by zapłacił.
To czysta złośliwość i zawracanie głowy UE z powodu 200 złotych. Gdybym dostał zawiadomienie, to bym zapłacił. Straż miejska pała niechęcią do mnie, dlatego robi takie numery. To w ogóle skandal - oświadczył polityk.
We wrześniu minionego roku według zapisu radaru Korwin-Mikke przekroczył dopuszczalną prędkość o 32 km/h. Przez rok nie zapłacił mandatu.