60-letnia matka bliźniaków, która przekonała Olgierda Łukaszewicza, że jej ciąża powstała w wyniku cudu, udzieliła kolejnego wywiadu Super Expressowi. Barbara Sienkiewicz jest bardzo szczera, nie chce jednak mówić o tym, jak doszło do zapłodnienia. Oczywiście okoliczności poczęcia są prywatną sprawą rodziców, jale w jej przypadku zachodzi podejrzenie, że wydała pieniądze na zapłodnienie in vitro, a dopiero potem zaczęła się zastanawiać, z czego utrzyma dzieci. Dodatkowo wiele osób uważa, że wprowadziła w błąd przejętego jej sytuacją Łukaszewicza.
Dlaczego w utrzymaniu dzieci nie pomoże ich ojciec? Sienkiewicz odmawia odpowiedzi na to pytanie.
To tak jakby pani pytała każdą z mam, czy pani planowała ciążę, czy nie. Jakie podejście? Myślę, że żadna z mam nie udzieli takiej odpowiedzi, bo to jest ludzka prywatność - tłumaczy w tabloidzie. Praca mi całkowicie wypełniła życie. To jest dobra uwaga dla ludzi pracoholików. Kiedyś to się kończy. Niektórzy sobie postanawiają ze do 30 osiągną to i to, że do 40 będą mieli dzieci. Nie wiem, czy to może być dobra droga albo nie dobra. Nie wiem, każdy ma inną drogę. Ja nikogo nie oceniam, nikomu nie radzę. Mi los na końcu mojego życia dał coś niepowtarzalnego, to jest życie przekazane mam nadzieję na następne pokolenia, że ród Sienkiewiczów będzie. Ja nie umrę cała. Wychowam zdrowe dzieci.
Można chcieć coś w życiu bardzo osiągnąć ale są bariery, bariery biologii, wszelkie bariery. Każdy w życiu ma jakąś barierę. Czy zderzy się z człowiekiem, który coś w naszym życiu zniszczył, nie pozwoli pójść dalej. Jest choroba, czyli moje ciało mogło nie zareagować na donoszenie. Ja dzieci donosiłam do 38 tygodnia ciąży. Urodziły się zdrowe i dostały 10 pkt. Panie, które odbierały mój poród były zachwycone dziećmi. Myślałam, że tak mówią każdej mamie ale potem jak chodziłam po korytarzy zorientowałam się, że często bliźniaki nie rodzą się tak zdrowe jak moje dzieci. Czułam się tak silna psychicznie i fizycznie, że nie wiem, czy to było złe myślenie, ale ja byłam pewna, że sobie poradzę i urodzę zdrowe dzieci. I tak było. W trakcie ciąży kwitłam, nie miałam żadnych komplikacji, pięknie wyglądałam. To był dobry czas dziewięciu miesięcy. Może warto podejmować tak jak jeden lekarz powiedział duże ryzyko. Jak już zaszłam w ciążę, to miesiąc po miesiącu było coraz lepiej.
Sienkiewicz twierdzi, że w ogóle nie rozumie, dlaczego jej sytuacja budzi takie emocje.
Jestem mamą, wychowuję zdrowe dzieci więc dlaczego ludzie mnie oceniają? Może za 100 albo 200 lat mamy w późniejszym wieku będą rodziły dzieci? Skąd takie prawo? Dlaczego aż do tego stopnia? Dlaczego ludzie nie podziękowali, że ja podjęłam to wyzwanie? - zastanawia się w tabloidzie. Dlaczego padają takie słowa? Przecież to w końcu obywatele, Polacy. Zdrowe dzieci chowające się zdrowo. Skąd tyle nienawiści, sensacji? Jest mi bardzo przykro. Nie czytałam tych komentarzy, nie słuchałam co mówią ludzie, ale niektóre informacje do mnie docierają. O co tym ludziom tak naprawdę chodzi?
Przypomnijmy, że całą publiczną dyskusję zaczął Olgierd Łukaszewicz: