Od ponad dwóch tygodni Marcin Dubieniecki, mąż Marty Kaczyńskiej, występuje w mediach jako szef zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej pieniądze z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. 23 sierpnia funkcjonariusze CBA zatrzymali go i postawili mu poważne zarzuty, w tym wyłudzenia 13 milionów złotych. Na szczęście Marcin może liczyć na profesjonalną pomoc aż trzech adwokatów, w tym swojego ojca Marka Dubienieckiego, który probował wpłacić za niego 600 tysięcy złotych kaucji.
Nie wygląda na to, by afera Marcina Dubienieckiego miała szybko ucichnąć. Póki co mecenas został zatrzymany w areszcie, bo krakowski sąd stwierdził, że tak będzie lepiej dla dobra śledztwa. To znaczy, że boją się, że na wolności mógłby w nim przeszkadzać.
Czy ktoś taki powinien być nadal prawnikiem? Okazuje się, że wątpliwości co do tego miała także Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku. Wczoraj wieczorem zadecydowała o zawieszeniu Dubienieckiego w czynnościach zawodowych. Ta niezbyt szczęśliwa dla prawnika decyzja jest wynikiem zajęcia jednoznacznego stanowiska, jakie adwokatura musi zająć wobec aresztowanych członków.
Czy to już koniec jego kariery?
Zobacz też: Znajomy o Dubienieckim: "TO TYP STALKERA. By osiągnąć cel, chwytał się różnych metod Z PRZEMOCĄ WŁĄCZNIE"