O Robercie Sowie zrobiło się głośno w czerwcu ubiegłego roku, gdy Wprost ujawnił serię nagrań z polskimi politykami. Szybko okazało się, że dowody w "aferze podsłuchowej" zostały nagrane w jednym z modnych i bardzo drogich warszawskich lokali, w którym chętnie stołowali się politycy i celebryci. Ściany saloników VIP-owskieach w lokalu Sowa&Przyjaciele były świadkiem wielu rozmów i spotkań, również erotycznych. Bogata celebrytka "Dominika K." przeżyła podobno romans w toalecie.
Sprawa wróciła do mediów trzy miesiące temu, gdy w sieci pojawiły się już znacznie bardziej kompromitujące nagrania.
Wkrótce potem Robert Sowa zamknął swój lokal i zniknął ze ścianek. O znanym restauratorze przestali wypowiadać się także jego dotychczasowi przyjaciele, którzy tak chętnie fotografowali się z nim na ściankach. Kucharz odpoczywał od show biznesu, ale wygląda na to, że chciałby już wrócić. Wczoraj pojawił się na otwarciu włoskiej restauracji San Lorenzo w Warszawie. Robert Sowa pozował na ściance, ale nie był chyba w najlepszej formie.
Przypomnijmy, jak bawił się kiedyś: "SOWA & PRZYJACIELE": Właściciel restauracji z podsłuchem BAWI SIĘ Z GWIAZDAMI!