Bohaterka "afery dubajskiej", Andżelika Fajcht, w połowie czerwca przyszła do _**Dzień Dobry TVN**_ prosto po powrocie z Libanu, gdzie zdobyła tytuł Najlepszego Ciała 2015. W rozmowie z Anną Kalczyńską i Robertem Kanteraitem wyznała, ze "to bardzo świetny tytuł". Mimo wysiłków prowadzących, nie udało jej się sklecić poprawnie ani jednego zdania i w studiu zapanowała niezręczna atmosfera.
Jak się okazało, dla Kalczyńskiej był to trudny moment. Jak wyznała w rozmowie z Karoliną Korwin-Piotrowską, musiała się bardzo wysilać, by nie powiedzieć na głos, co myśli o promowaniu w telewizji takich analfabetek.
To było najlepsze ciało. Taki tytuł nosiło to ciało. Ja zapytałam, jakie zalety wiążą się z tym tytułem i to był ten moment. Oscar za mimikę - wspomina prezenterka. Czy nie miałam ochoty powiedzieć: "Jaka ty głupia jesteś"? Tak, miałam, ale oni przychodzą do nas w pewnym zaufaniu, nie mogę miażdżyć takiej osoby. Tam jest miła rozmowa o poranku. Ja liczę na inteligencję naszego widza, to on wyciągnie wnioski, słuchając takiej pani, bo to, co mówi, jest przerażające. Mi jej było żal, ona była tak zdenerwowana, przeżywała ciężkie chwile wtedy.
Andżelika może faktycznie do geniuszy nie należy, ale zrozumiała, że obgadywanie jej, trzy miesiące po fakcie, świadczy o braku taktu. W końcu TVN od lat promuje ją na celebrytę, jak widać - z dobrym skutkiem.
Jest mi bardzo przykro, że prowadząca śmieje się z tego - komentuje w Super Expressie. Uważam, że to brak klasy, że prowadząca śmieje się z gości. Gdzie tu honor?
_
_