Wczoraj wieczorem władze Niemiec poinformowały, że wprowadzają tymczasowo kontrole na swoich granicach. Możliwość taką przewiduje Traktat z Schengen - znoszący kontrolę osób przekraczających granice państw wewnątrz Unii Europejskiej - w razie sytuacji szczególnych i zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. Ma to pomóc w ograniczeniu napływu uchodźców, którzy zmierzają do naszych zachodnich sąsiadów z Syrii, krajów Afryki Północnej i Azji Mniejszej przez Grecję, Włochy i Węgry.
Jak wskazują eksperci, przywrócenie kontroli granicznych nie spowoduje zatrzymania dziesiątek tysięcy ludzi, zmierzających do Niemiec zachęceni słowami Angeli Merkel o przyjęciu wszystkich potrzebujących, a także rozbudowanym i hojnym systemem socjalnym tego kraju. Część z nich z pewnością za pomoc w dostaniu się na jego teren zapłaci przemytnikom, część zaś próbować może innej drogi. Prowadzić ona może przez Węgry, Słowację bądź Czechy i Polskę.
Taka droga może być "atrakcyjna" głównie ze względu na fakt, że jak na razie Niemcy skupiać będą się na granicy niemiecko-austriackiej, skąd napływa najwięcej uchodźców. Kontrole i patrole na granicy z tym krajem wzmacniają również Czechy. Wstrzymano również ruch kolejowy z Austrii do Niemiec.
Tymczasem na granicy serbsko-węgierskiej padł kolejny "rekord" ilości uchodźców, którzy przedostali się na teren Unii Europejskiej jednego dnia - w niedzielę było to 5809 osób. Węgry zapowiadają wprowadzenie wysokich kar za nielegalne przekroczenie ich granicy, uchodźcy chcą więc zdążyć przed wejściem w życie nowego prawa.
Zobacz też: KŁÓTNIE O UCHODŹCÓW: "Test na przyzwoitość" i "groźba, że polskie niemowlęta wylecą w powietrze!"