Z dnia na dzień zaostrza się dyskusja na temat uchodźców i imigrantów. Atmosferę podsycają doniesienia z zagranicy - niektóre okazały się fałszywe, inne nadal niepokoją. Janusz Korwin-Mikke, który przed Parlamentem Europejskim mówił o "zalewie Europy śmieciem ludzkim" wyszedł na ulicę w manifestacji z Młodzieżą Wszechpolską, ONR i kibicami Legii Warszawa. Z kolei nienawidzący Polaków Jan Tomasz Gross powiedział niemieckiej gazecie, że Polacy coraz częściej pokazują rasistowskie "oblicze z czasów nazistowskich".
Szymon Holownia zachęca z kolei do przyjmowania uchodźców we własnych domach. W zeszłym tygodniu na łamach Tygodnika Powszechnego przekonywał, że Chrystus zobowiązuje swoich wyznawców do pomocy potrzebującym, nawet tym, którzy nie okażą nam wdzięczności. Nie tylko się nie martwi mniejszością muzułmańską w Polsce, ale nawet widzi w tym "szansę dla polskiego Kościoła" oraz... "największą przygodę". Zobacz: Hołownia o imigrantach: "Wylewa się z nas BAJORO NIENAWIŚCI, BRUDU, ksenofobii, agresji!"
Tekst Hołowni odbił się głośnym echem w sieci i wcale nie został ciepło przyjęty. Przeciwnicy przyjmowania uchodźców w Polsce sugerują mu, żeby w takim razie sam przyjął Syryjczyków pod swoim dachem. Dzisiaj na łamach Newsweeka pojawił się wywiad z Szymonem, który broni się po tysiącach negatywnych komentarzy.
Wylewa się teraz na mnie za to morze hejtu i szyderstw, ale ja naprawdę uważam, że mnie, katolikowi, Ewangelia nie pozostawia wątpliwości, zaczym głosować, gdy padnie pytanie: otwieramy się na uchodźców czy nie - żali się Hołownia. I to niezależnie od tego, czy będą chrześcijanami czy muzułmanami, czy będą mi później za to wdzięczni, czy po pierwszej dobie uciekną do Niemiec. Gdy dajesz komuś dar, nie ganiasz za nim później, by sprawdzić, co z nim zrobił. I nie czekasz na wdzięczność, bo wtedy to już nie jest dar, ale inwestycja.
Szymon jest zdania, że najbardziej wrogo do uchodźców nastawieni są ci, którzy się dorobili i boją się o swoje pieniądze i komfort. Wytyka też ludziom, że nie chcą pomagać imigrantom, którzy mają smartfony:
Najtrudniej namówić do dzielenia się tych, którzy zdobyli swoje "trochę". Naharowali się przy tym, a teraz ktoś miałby przyjść i dostać to wszystko za darmo?! Sprawdź, czy to, co mówisz o uchodźcach, nie mówi w pierwszym rzędzie czegoś ważnego o tobie. Czy nie przeszedłeś już granicy między troską a lękiem, między zapobiegliwością a chciwością? Co siedzi w twojej głowie, że zamiast cieszyć się, że ktoś ma normalne ubranie, pomstujesz? Że przecież powinien wyglądać biedniej, żeby stać się godnym twojej pomocy? Zamiast się cieszyć, że ktoś ma, podnosisz larum: ale on powinien być bardziej brudny, więcej płakać, więcej cierpieć! Jak mam pomóc komuś, kto ma smartfona?!
Czy sam przyjąłby więc uchodźców? Tłumaczy, że nie ma do tego warunków, ale planuje sprzedać na ten cel książki w antykwariacie:
- Przyjąłby pan uchodźców do swojego domu?
- W tej chwili nie mam do tego warunków. Ale natychmiast wesprę taki projekt finansowo, popytam w kościele, do którego chodzę, czy coś się w tej sprawie dzieje - zapewnia Hołownia. Przejrzałem już ubrania, segreguję książki, część chcę na ten cel sprzedać w antykwariacie. Papież Franciszek mówi: niech każda parafia przyjmie rodzinę. W Polsce parafie liczą od dwóch do dwudziestu tysięcy wiernych. Ktoś może dać uchodźcy pracę, ktoś pięć złotych, inny pięćset, a jeszcze inny mieszkanie, bo stoi puste. Często stykam się z tym tekstem: "Jak pan taki mądry, to może sam pan ich przyjmie?". To czysta demagogia.