Podczas ostatniego pobytu w Polsce Paris Hilton poskarżyła się dziennikarzom, że pracuje za dużo. Wyznała, że w ciągu roku "300 dni spędza w podróży", co wyklucza założenie rodziny, o czym coraz częściej myśli. Przy okazji pochwaliła się, że jej chłopak ma prywatny odrzutowiec.
Rzeczywiście, ostatnio Paris odwiedza kolejne kraje, gdzie gra jako DJ-ka i pozuje na ściankach. Po imprezie zamykającej letni sezon na Ibizie, a przed powrotem do domu w Nowym Jorku, zrobiła sobie postój w Szwajcarii. Wylądowała w Zurychu i udała się do cichej i malowniczej miejscowości Schindellegi.
Paris pochwaliła się zdjęciami z ogrodu za domem, w którym spędzała czas ze swoim małym psem, Piotrusiem Panem. Spotkała tam krowę.
Wygląda na to, że Piotruś Pan Hilton znalazł nową przyjaciółkę - podpisała zdjęcie.
Potem poszła do ogrodu, gdzie pozowała ubrana w błękitną suknię i skórzaną kurtkę.
Proste życie w Szwajcarii - napisała. Przywołuje wspomnienia.