Edyta Górniak z wiekiem coraz mniej przypomina siebie sprzed lat. To nie tylko efekt opuchniętych, "karpich" ust. Jak sama przyznała w wywiadzie, zdarzało jej się przesadzać z botoksem. Zobacz: Górniak kończy z botoksem! Teraz ĆWICZY "JOGĘ TWARZY"...
Ostatnio postanowiła znów zapewnić, że nie przejmuje się za bardzo tym, jak wygląda. Wyjaśnia, że puchnie przez zmodyfikowaną żywność:
Nie mam świetnej sylwetki. Czasami objadam się fatalnie – wyznaje w rozmowie z dodatkiem do Faktu. Przecież przed nocą sylwestrową tak się objadłam, że się nie zmieściłam w kostium, który był przygotowany wcześniej. No i miałam potem szeroko komentowaną ciążę spożywczą. Na szczęście jak potrzebuję, to szybko gubię tłuszczyk. Żywność jest tak dziś zmodyfikowana, że po jedzeniu się puchnie. Każda z nas ma z tym problem, więc trzeba bardzo uważać. Ja nie jem durnych rzeczy. Staram się pamiętać, że pożywienie musi posilić nasze komórki i odżywić krew oraz dotlenić mózg. Kiedy jesteśmy w trasie, zatrzymujemy się na stacjach benzynowych, a wiadomo, że tam można dostać tylko tłuste, zmodyfikowane rzeczy.
Edzia zapewnia także, że jest bardzo oszczędna i nie wydaje zbyt dużo za zabiegi kosmetyczne i kremy. Najlepszym kosmetykiem jest oczywiście dobry nastrój.
Od wielu lat używam kremu, który kosztuje 6 złotych. Wszystkie inne drogie specyfiki są dla mnie za ciężkie. Mam cieniutką skórę - narzeka w tabloidzie. Gdy idę na zabiegi do gabinetu, moje panie kosmetyczki dobrze wiedzą, że ciężkie kremy, bogate w składniki odżywcze, w ogóle nie są dla mnie. To się wszystko warzy na mojej skórze. Cóż jeszcze robię? Nic szczególnego. Nie biegam! Bardzo nie lubię biegać, niestety. Nie lubię joggingu, nie lubię aerobiku. Jeżeli ćwiczenia, to tylko w rytmie jogi, czyli w spokojny sposób. Staram się też być pozytywnie nastawiona do życia i ludzi. Radość z życia to coś, z czego czerpię siłę.