Małgorzacie Rozenek, po klęsce prowadzonego przez nią programu _**Piekielny hotel**_ zajrzało w oczy bezrobocie. TVN wprawdzie chciał jej zapłacić aż 5 tysięcy złotych za każdy miesiąc bez pracy, jednak Rozenek za bardzo obawiała się, że widzowie o niej zapomną. Naciskała więc podobno na kierownictwo stacji, by dać jej kolejny format. Dyrektor programowy stacji obiecał jej to, a nawet zapewnił publicznie, że póki on jest dyrektorem to Małgorzata może być spokojna o swój los. Zobacz: Miszczak dalej o Rozenek: "Póki ja jestem dyrektorem, na pewno będzie na mojej antenie"
Tak jak można było przypuszczać, w czasie gdy padła ta deklaracja, TVN nic jeszcze dla celebrytki nie miał. Poszukiwania formatu dla Rozenek dopiero trwają.
_**Po fiasku programu, który miał oglądalność 1,2 mln widzów i przegrał ze wszystkimi konkurentami w dużych stacjach wszyscy są mocno wyczuleni i nie chcą, by taka historia się powtórzyła**_ - potwierdza w rozmowie z Faktem pracownik stacji. W grę wchodzi zupełnie nowy autorski format, ale rozglądają się też za zagranicznymi programami, które można by zaadaptować do polskich warunków.
Ktoś podobno wpadł na pomysł, by dać Małgorzacie do prowadzenie program o organizacji zaręczyn. Jednak ostatecznie stacja uznała, że w tej roli wypadnie mało wiarygodnie.
Są obawy, że Gosia jest na to zbyt chłodna i nie wypadnie dobrze w konfrontacji z rozentuzjazmowanymi uczestnikami - komentuje informator tabloidu. Czasu jest coraz mniej, a dla Gosi to ostatnia szansa. Jeśli nie wróci na wiosnę na antenę to najpewniej będzie musiała rozejrzeć się za nową stacją.
Póki co Małgosia odwiedza regularnie telewizję śniadaniową, a jej przyszły (trzeci) mąż, Radek Majdan, wrócił do grania w piłkę - stojąc na bramce trzecioligowego składu Polonii Warszawa zasila domowy budżet. Zobacz: "Pani Majdan" pod studiem "Dzień Dobry TVN" (ZDJĘCIA)