W sobotę nad ranem w pokoju hotelowym w Gdyni zostało znalezione ciało reżysera Marcina Wrony. Twórca filmów Chrzest i Moja krew był gościem honorowym Festiwalu Filmowego w Gdyni. Promował tam swój nowy film Demon. Jego ciało znalazła żona, Olga Szymańska. Pobrali się zaledwie 4 miesiące temu.
W sobotę około godziny 5:30 nad ranem w pokoju hotelowym małżonka znalazła zwłoki mężczyzny. Na miejscu wykonano wszystkie czynności. Byli biegły lekarz i prokurator. Aby określić przyczynę zgonu, zarządzono sekcję zwłok, która zostanie przeprowadzona na początku tego tygodnia. Możemy powiedzieć, że okoliczności, które zostały zastane na miejscu, na sto procent wykluczają udział osób trzecich - mówi w rozmowie z Super Expressem Michał Rusiak, rzecznik gdyńskiej policji.
Jak wynika z oficjalnego oświadczenia, policja unika na razie udzielania informacji na temat przyczyny zgonu. Tabloid i RMF FM twierdzą jednak, że nastąpił on przez powieszenie. 42-letni reżyser odebrał sobie życie w hotelowej łazience.
Jego bliscy nie mogą uwierzyć w tę tragedię. Wrona, ich zdaniem, nie sprawiał wrażenia przygnębionego.
Jak twierdzi Andrzej Grabowski, nie miał powodów do zmartwień. Wręcz przeciwnie.
Rozmawiałem z Marcinem po pokazie w Gdyni. Był bardzo uniesiony olbrzymim sukcesem tego filmu - wspomina aktor w rozmowie z tabloidem. Co mogę wnioskować w rozmowy z nim? Niczego, co by świadczyło o jego kroku.