Wizerunek i małżeństwo Marty Kaczyńskiej od ponad miesiąca pozostaje w cieniu aresztowania jej męża, Marcina Dubienieckiego. Pod koniec sierpnia został zatrzymany przez CBA z zarzutem m.in. wyłudzenia 13 milionów złotych z funduszy publicznych przeznaczonych na pomoc osobom niepełnosprawnym oraz prowadzenia zorganizowanej grupy przestępczej.
Od początku sprawy Dubieniecki próbuje się wykupić od aresztu za 600 tysięcy złotych. Gdy został aresztowany na 3 miesiące, zastrzeżono możliwość wypuszczenia go na wolność w zamian za poręczenie majątkowe. Jeszcze tego samego dnia jego ojciec przelał pieniądze na konto prokuratury, która równolegle złożyła zażalenie na decyzję sądu.
Mimo że pieniądze były już na koncie, decyzję wstrzymano do rozpatrzenia zażalenia, a Dubieniecki pozostał w areszcie. Sprawa przeszła do sądu wyższej instancji. Dzisiaj Sąd Okręgowy w Krakowie podtrzymał decyzję o tym, że podejrzany nie wyjdzie na wolność.
Rzeczywiście, 600 tysięcy wydaje się śmieszną kwotą dla człowieka oskarżonego o wyłudzenie 20-krotnie większych pieniędzy, jeżdżącego porsche za pół miliona. Sąd uznał widocznie, że nie powstrzyma to Marcina przed próbą utrudniania śledztwa.