W kwietniu 2004 doku całym światem wstrząsnęła historia Elisabeth Fritzl, która ujawniła policji i mediom, że przez 24 lata była więziona i gwałcona przez swojego ojca, Josefa Fritzla. Austriaczka twierdziła, że gdy skończyła 18 lat została uwięziona w piwnicy rodzinnego domu w Amstetten, gdzie jej ojciec stworzył dźwiękoszczelny bunkier.
Przez lata horroru więziona Elisabeth urodziła siedmioro dzieci. Jedno z nich zmarło po porodzie i zostało spalone przez ojco-dziadka w piecu do utylizacji odpadów. Rok po ujawnieniu historii austriacki sąd skazał 73-latka na dożywocie m.in. za gwałty, kazirodztwo, pedofilię i morderstwo syna. Jego żona, Rosemarie, twierdziła, że nic nie wiedziała o wydarzeniach rozgrywających się kilka metrów, pod podłogą.
Upiorny dom Fritzlów w Amstetten przez długi czas był wystawiony na sprzedaż, ale - co raczej nie dziwi - nie zachęcił żadnych kupujących. Ostatnio ze względu na rosnącą liczbę imigrantów z Bliskiego wschodu i północy Afryki, wywierano nacisk na radę miasta, aby jak najszybciej zorganizowała lokale dla setek przybywających ludzi. W końcu zapadła decyzja, żeby oddać im także upiorną posiadłość Fritzlów.
Dom Josefa stanie się schronieniem nawet dla 50 uchodźców. Mieszkańcy z okolicy nie są szczęśliwi z powodu decyzji miasta, ale urząd przekonuje, że nie może sobie pozwolić, żeby w tej sytuacji tak duży dom pozostawał pusty.
To nie jest coś, czemu możemy zapobiec. Likwidator majątku rodziny Fritzlów może zrobić co tylko ze chce jako upoważniony do zarządzania majątkiem - przekonuje Michael Wiesner, mer miasta. Zamierzamy postawić tutaj kontener, który pomieści 150 łóżek dla uchodźców. Kiedy to zrobimy, zapewnimy miejsce wszystkim potrzebującym.
Dziwimy się, że sąsiedzi mają coś przeciwko tej decyzji. Wolelibyśmy nawet tysiąc uchodźców w domu obok niż jednego takiego Austriaka.