Po nieudanej przygodzie z polityką, Tomasz Adamek, były już kolega Zbyszka Ziobry, postanowił wrócić do boksu. Pierwsza walka po przerwie nie była jednak udana, bo w kiepskim stylu przegrał z Arturem Szpilką. Potem Polsat zaproponował mu "pojedynek stulecia" z Przemysławem Saletą. Niedoszły europoseł pojawił się na konferencji prasowej, gdzie był żywo zainteresowany ulubienicą szefa stacji. Przypomnijmy: Adamek wrócił do boksu. Pozuje z... Karoliną Szostak (ZDJĘCIA)
"Pojedynek stulecia" okazał się kiepskim widowiskiem. Po pięciu rundach Saleta poddał się i nie wyszedł na ring, tłumacząc to kontuzją.
Przepraszam, bo jest mi wstyd. Nie wyobrażałem sobie takiej sytuacji, że poddam walkę. Od drugiej rundzie boksowałem tylko prawą ręką. Te prawe ciosy były za słabe, za rzadkie - tłumaczył Saleta. Tomek był cały czas w ruchu, cały czas zadawał ciosy. To był taki Tomek jakiego się spodziewałem. Bez lewej ręki odpowiedź jest za wolna. Z Tomkiem nie wstyd przegrać. Nigdy nie wejdę do ringu, z barkiem jest poważniejsza sprawa. Mogę się bawić w sport, również boks, natomiast nie wejdę już do ringu.
Z kolei Adamek zapowiedział, że wróci na ring, mimo że żona mu na to nie pozwala:
Będę się modlił i znak otrzymam czy dalej walczyć - wyjaśnił. Byłem dobry, szybki. Walczę dla was i dziękuję, że przybyliście. Żona mówi do mnie, że koniec walk. A wy? - zapytał kibiców. To zostaję. Wyjadę po cichutku, żeby żona nie widziała i będę dalej trenował.