Małgorzata Jamroży została wyróżniona przez polskie Glamour tytułem "Fashion Icon". Dla szafiarki i młodej milionerki to z pewnością bardzo ważne. Na tyle, że postanowiła zostać też "projektantką". Przypomnijmy: Bloger o kolekcji ubrań Margaret: "WSTYD! Zerżnięty koncept, PLASTIKOWE BADZIEWIE!"
Wczoraj "Fashion Icon" gościła w Dzień Dobry TVN, do którego zabrała ze sobą także mamę Elżbietę. Opowiedziały o początkach kariery Margaret i jej przygodach z nauką:
Mama mówiła, że porządną szkołę trzeba skończyć. Nie pojedziesz na lekcje śpiewu, jak nie będziesz miała piątki z matematyki. Rodzice bardzo mnie wspierali, czasem trochę szantażowali. Z piątką przesadzam, mama liczyła na dwójki i trójki. Zjeździła ze mną całą Polskę - powiedziała Margaret.
Elżbieta Jamroży wyznała natomiast, że kariera córki była odpowiedzią na jej własne marzenia. Ona też chciała kiedyś zostać wokalistką:
Wspierałam ją, ale to była realizacja samej siebie. Ja też w muzyce coś tam próbowałam... W moich czasach nie było takich możliwości. To było spełnianie swoich marzeń kosztem mnie - wyznała. Tak, lubię muzykę, którą robi, aczkolwiek nagrywa teraz muzykę imprezową i ja byłam zachwycona. To jest to.
Na pytanie o kolejny projekt muzyczny, Margaret pochwaliła się, że nagrywa płytę jazzową. Oczywiście po angielsku, bo polski jest dla niej za trudny:
Kolejna płyta, którą robimy, będzie tam jeden numer po polsku. Język polski jest bardzo wymagający tekstowo. Grażyna Łobaszewska i Kayah mają wyjątkowe teksty, one są o czymś. Nie chciałam śpiewać o słoneczku, o czymś, co jest błahe - wyjaśniła.