Agata Młynarska przez długi czas zapewniała, że jej młody wygląd to kwestia genów, diety i zdrowego trybu życia. Z czasem zaczęła się jednak przyznawać do ingerencji chirurgii plastycznej i zabiegów upiększających. Przyznała wtedy, że największe zastrzeżenia do takiego "przedłużania młodości" miał... jej mąż.
Młynarska postanowiła, że lepiej będzie, jak utnie domysły na temat tego, na ile poprawiła swój wygląd i w kilku magazynach opowiada o szczegółach zabiegów, które przeszła. Przy okazji podkreśla, że większość młodo wyglądających gwiazd po 50-tce regularnie korzysta z medycyny estetycznej.
Mówienie, że 50-letnia kobieta świetnie wygląda dzięki ćwiczeniom i diecie budzi moje wątpliwości - stwierdziła na łamach Party. Uważam, że byłabym śmieszna i niewiarygodna, gdybym tak robiła. Ludzie przecież mają swój rozum. A najlepiej się żyje w zgodzie ze sobą.
Młynarska była bardziej precyzyjna w wywiadzie dla Twojego Stylu, gdzie tłumaczy się z zabiegów:
Z medycyny estetycznej korzystam z dwóch powodów. Po pierwsze dla siebie - lepiej się dzięki nim czuję i sprawia mi to ogromną przyjemność. Ale muszę powiedzieć uczciwie: robię to, bo mam zawód, który wymaga ode mnie dobrego wyglądu, jestem z niego rozliczana - powiedziała. Lekarka przekonała mnie, ze robiąc regularną mezoterapię, niewiele więcej będę potrzebować. Bo mam dobrą, mocną skórę. W kilka miejsc wstrzyknęła kwas hialuronianowy, a gdy trzeba było dołożyła botoksu w zmarszczkę między brwiami.