O Sarsie Markiewicz zrobiło się głośno w grudniu zeszłego roku, gdy krótko przed finałem wycofała się z rywalizacji w The Voice of Poland. Swoją rezygnację tłumaczyła wypadkiem samochodowym. Potem wycofała się z tej wersji, tłumacząc, że jednak wypadku nie było, a "okoliczności były inne". Podobno zrezygnowała, bo w tym samym czasie kończyła negocjacje w sprawie kontraktu płytowego.
Decyzja okazała się trafiona. Sarsa rzeczywiście nagrała płytę, a jej utwór Naucz mnie stał się hitem internetu. Sarsa wzbudza jednak spore kontrowersje i dorobiła się już pseudonimu "Sepsa".
W programie Na językach DJ Adamus, wytrwale promujący się na specjalistę od muzyki rozrywkowej, odmówił Sarsie miana artystki, nazywając ją produktem.
Jeśli ktoś jest produktem to mi kompletnie nie przeszkadza - skomentował w telewizji. Na zachodzie od lat, właściwie od czasu Beatlesów pojawiały się produkty. Potem inne produkty, potem Milli Vanilli, jeszcze Boney M, to wszystko były produkty. Ja nie widzę różnicy pomiędzy Sarsą a jogurtem. Myślę, że jej teksty bardzo ładnie oscylują w nazewnictwie grafomania.
Zgadzacie się?
Przypomnijmy: Sarsa o nieudanej miłości: "Bleeee, dawał mi przypalonego budyniu. Żarł strasznie dużo!"