Ostatnio amerykańskie media są znowu zainteresowane Joanną Krupą i publicznie snują rozważania na temat jej "cipki". Chodzi o sprawę między nią a Brandi Glanville, która zarzuciła polskiej modelce, że rozbiła małżeństwo milionera Mohameda Handida i Yolandy Forester. Do tego ogłosiła na planie, że "jej cipka śmierdzi". Kiedy Krupa wniosła pozew przeciwko amerykańskiej celebrytce, ta wezwała ją do udowodnienia, że przykry zapach intymny jest nieprawdą.
Okazuje się, że Krupa najprawdopodobniej nie udowodni tego przed sądem. Jej sprawa po prostu nie trafi na wokandę. Brandi twierdzi, że kontrakt krupy dotyczący programu The Real Housewifes of Miami zakazywał jego uczestniczkom wzajemne pozywanie się. Dzięki temu twórcy programu mieli zapewnić sobie, że uczestniczki "pójdą na całość" - i rzeczywiście tak się stało.
Glanville nie posiada kopii kontraktu Krupy, który mogłaby przedstawić w sądzie, ale jako uczestniczka programu orientowała się, które zapisy dotyczą wszystkich kobiet.
Prawnik Polki już odniósł się do tych doniesień i twierdzi, że Brandi "robi wszystko co może, żeby uniknąć rozprawy".