Natalia Siwiec wczoraj nad ranem znalazła się z szpitalu. Nie wiadomo, co się stało, ale sytuacja musiała być poważna, skoro mąż przywiózł ją na ostry dyżur. Wiadomo tylko, że celebrytka musiała przejść zabieg założenia sączków do nosa.
O jej stanie zawiadomił w sieci sam Mariusz Raduszewski.
Ostry dyżur, sączki w nosie, biedna mysza - napisał.
W świetle niedawnych wyznań ciężko oprzeć się myśli, że sączki w nosie mogły mieć coś wspólnego z jej uzależnieniem od kropli do nosa. Jak ujawniła, stosuje je nieprzerwanie od 10 lat. Postanowiła wyleczyć to uzależnienie... dietą.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.