W miniony poniedziałek Cathriona White, 28-letnia dziewczyna 53-letniego Jima Carreya, popełniła samobójstwo. Nastąpiło to kilka dni po ich kolejnym rozstaniu, które miało wpędzić ją w załamanie nerwowe. Kiedy poprzednim razem aktor zostawił White, zaczęła chorować na depresję. Niestety, nie szukała pomocy u psychologa czy psychiatry, ale... u scjentologów. Zobacz: Dziewczyna Carreya cierpiała na depresję. "To choroba połączyła ją z Jimem"
Teraz policja chce zbadać, czy to właśnie "terapia", którą poleciła jej sekta, doprowadziła do samobójstwa Cathriony. Poddawana była leczeniu o nazwie "Oczyszczająca Redukcja" - kontrowersyjnemu programowi detoksu od alkoholu i narkotyków, składającego się z ćwiczeń, medytacji oraz... sesji w saunie. Działacze Kościoła Scjenotologicznego zapewniają jednak, że śmierć byłej dziewczyny Carreya nie ma nic wspólnego z ich praktykami.
To tak, jakby powiedzieć, że za śmierć osoby, która wcześniej studiowała Biblię, odpowiedzialny jest Kościół Katolick_i_ - argumentuje rzecznik prasowy sekty.
White była scjentolożką od pięciu lat. Związała się z kościołem zanim poznała Carreya. Jak twierdzą informatorzy magazynu People, aktor był bardzo sceptyczny wobec praktyk sekty i radził jej, żeby z niej odeszła.