W grudniu tego roku miną cztery lata od śmierci Violetty Villas, która umierała samotnie w nędzy i prawdopodobnie ogromnym cierpieniu. Wszystko dzięki najlepszej przyjaciółce i "opiekunce", która przez wiele lat wykorzystywała jej problemy psychiczne, żeby żyć na jej koszt. Biegli odkryli na ciele Villas tak liczne ślady chorób, przemocy i zagłodzenia, że początkowo trudno im było ustalić, co bezpośrednio przyczyniło się do jej śmierci. Winną tych zaniedbań uznano Elżbietę B., która przez ostatnie lata życia broniła dostępu do niej synowi, lekarzom, policji i wszystkim, którzy mogli jakoś pomóc.
Od dawna nie było tajemnicą, że odseparowała Villas od świata po to, by przejąć jej majątek. Sąd uznał jednak ekspertyzę biegłych, że piosenkarka, w chwili podpisywania podsuniętego jej przez "opiekunkę", nie była świadoma tego, co robi. Dom w Lewinie Kłodzkim przeszedł więc na własność syna gwiazdy, Krzysztofa Gospodarka, a Elżbieta B. trafiła do więzienia.
Nie ma jednak zamiaru odpuścić i z więziennej celi pozwała Gospodarka o bezprawne przywłaszczenie sobie domu. Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Kłodzku odbyła się pierwsza rozprawa. Przebywająca w więzieniu Elżbieta B. nie pojawiła się na niej. Zeznawali za to sąsiedzi.
Wyrok może zapaść na kolejnej rozprawie, w listopadzie. Elżbieta B. ma nadzieję, że po opuszczeniu więzienia zamieszka w domu Violetty w Lewinie Kłodzkim. Zwłaszcza że Krzysztof Gospodarek zrobił już porządek wokół domu i rozpoczął remont.
_**Pewnie skończę go dopiero w przyszłym roku**_ - zapowiada.
To dobrze się składa, bo Elżbieta B. opuści więzienie we Wrocławiu również w przyszłym roku.