Jan Hartman zaczął karierę w telewizji dzięki zaangażowaniu w politykę i wypowiedziom na kontrowersyjne tematy. Zainteresowanie mediów podtrzymuje dzięki częstym występom w TVN24. Niedawno wziął w obronę Michała Witkowskiego krytykowanego za czapkę z symbolem SS, a kilka dni temu skomplementował wygląd księdza Krzysztofa Charamsy.
Hartman o księdzu geju: "Charamsa jest bardzo przystojny i pełny męskiej słodyczy. Kościół to ORGANIZACJA HOMOSEKSUALNA"
Na swoim blogu w serwisie Polityki chwali tym razem Dodę. Piosenkarka właśnie przegrała proces przed Trybunałem Konstytucyjnym, który uznał jej słowa o Biblii i palących zioła apostołach za obrazę uczuć religijnych (zobacz: Trybunał Konstytucyjny uznał Dodę winną obrazy uczuć religijnych!). Podczas gdy Doda chce już skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Hartman ocenia, że zrobiła coś ważnego dla Polski, bo od lat walczy przed sądami o wolność słowa.
Dorota Rabczewska zrobiła coś ważnego dla Polski, ale środowiska demokratyczne jakoś nie spieszą się z podziękowaniami - pisze filozof. Skoro tak, to sam wyjdę z trzeciego szeregu, stanę na środku i powiem: dziękuję Pani za zaangażowanie i trud w obronie standardów demokratycznego państwa prawnego, wolności słowa i ekspresji.
Wracając do wyczynu Dody. Być może przegrała sprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym. Być może słynny art. 196 kk, penalizujący bluźnierstwo, infantylnie i przewrotnie kamuflowane psychologicznym terminem „uczucia religijne”, jest zgodny z polską konstytucją. Tym gorzej jednak dla konstytucji. Jest to zresztą konstytucja państwa półwyznaniowego, w poniżający dla Polaków sposób uprzywilejowująca Kościół katolicki poprzez nakaz regulowania stosunków państwo-kościół konkordatem i jednoznacznie ograniczająca suwerenność państwa poprzez ten sam nakaz.
Art. 196 traktowany dosłownie wydaje się niegroźny. Żeby go naruszyć, trzeba by odtańczyć nago perwersyjny taniec w kościele albo publicznie napluć na krzyż. Doda z całą oczywistością nie złamała prawa, bo biblia nie jest w katolicyzmie przedmiotem czci religijnej. Nie jest bowiem obiektem fizycznym, w związku z którym wykonuje się rytuał. Inaczej jest w judaizmie, lecz w Izraelu Dody by nie skazano za jej słowa, jako że w tej religii zapalczywa dyskusja, pełna emocji i niesłychanych argumentów, wytaczanych na serio lub na próbę, jest kanwą całej tradycji i codziennej praktyki. Można jak najbardziej dostać po łbie od rabina, ale rabin nie czuje potrzeby, aby posiłkować się prokuraturą w wymierzaniu kar wiernym-bluźniercom. Za to słowa niewiernych w ogóle go nie interesują. Inny system, że tak powiem.