Karol Strasburger, wieloletni prowadzący Familiady i "król sucharów" polskiego show biznesu, uchodzi za skromnego człowieka, którego nie sposób nie lubić. Na dodatek nadal cierpi po wielkiej osobistej tragedii, którą była śmierć ukochanej żony. Strasburgerowie nie mieli dzieci, więc aktor został zupełnie sam. Można by pomyśleć, że w takiej sytuacji ze strony ludzi spotyka go tylko życzliwość i współczucie. Tak jednak nie jest. Jak ujawnia Strasburger, miał spory problem z "fanami", którzy grozili mu nawet pobiciem.
W końcu zdecydował się zgłosić sprawę policji.
Miałem poważny problem z tak zwanymi fanami, o ile można tak tych ludzi określić. Były bardzo nieprzyjemne sytuacje, związane z wypisywaniem w Internecie chamskich obelg, obrażania mnie - wspomina w Fakcie. To są przeważnie gówniarze, którzy żywią się tym, że wypisują chamskie rzeczy o innych. Zmierzają do tego, żeby wyżyć się na kimś i sprawić mu jak największą przykrość. To jest okropna cecha charakteru, trzeba ją napiętnować, gdzie się da. Często pisali, że mnie pobiją, że zrobią to i tamto. Zgłosiłem sprawę na policji, ale oni się generalnie takimi rzeczami nie zajmują.
Strasburger zapewnia jednak, że będzie z nimi walczył.
Im większa jest przykrość, jaką sprawia taki gnój, i im bardziej znana jest jego ofiara, tym on sam ma większą satysfakcję - ocenia aktor. Nie godzę się na to.
**_
_**