U Nikki Black, 25-letniej mieszkanki Los Angeles, dwa lata temu wykryto nowotwór piersi. Udało się jej pokonać chorobę, ale musiała poddać się podwójnej mastektomii. Teraz, po rekonstrukcji piersi, postanowiła, jak sama twierdzi, "odzyskać kontrolę nad swoim ciałem".
Dzięki tatuażom czuję, że to ja, ponownie, kieruję swoim życiem - tłumaczy Black w rozmowie z Daily Mail. Teraz moje ciało jest bezpieczne, w miejscu, w którym chcę być.
Nikki wspomina, że kiedy usłyszała diagnozę (przez telefon!), była załamana.
_**To straszne uczucie. Zabiera ci całą energię**_ - mówi. Nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje. Dowiedziałam się o tym w połowie czerwca, a operację usunięcia piersi przeszłam miesiąc później. Czułam się dziwnie, kiedy wiele osób, szczególnie mężczyzn, pytało, jakiego rozmiaru biust sobie teraz "zrobię"... Nie byłam pewna, czy moje ciało w ogóle jeszcze do mnie należy.
Black dodaje, że taka "seksualizacja" choroby wprawiała ją w dodatkowy dyskomfort. Podczas chemioterapii wpadła więc na pomysł, że zamiast sutków zdecyduje się na tatuaże, które zakryją powstałe po rekonstrukcji piersi blizny. Wykonała je Holly Feneht, specjalizująca się w tatuażach dla osób, które pokonały nowotwory.