Do niedawna brytyjskim malarzem Grahamem Ovendenem interesowali się tylko znawcy sztuki. Doceniany przez krytyków artysta specjalizował się w portretach dzieci, zwłaszcza dziewczynek. Kolekcjonował też erotyczne dziecięce zdjęcia z epoki wiktoriańskiej.
72-letni Ovenden od długiego czasu wzbudzał podejrzenia policji. Jego obrazy przesiąknięte były niepokojącym dziecięcym erotyzmem, ale fakt, że wystawiano je w największych galeriach świata ucinał wszelkie pytania i spekulacje.
Dobrze ilustruje to historia jego albumu fotografii, który wydał i dystrybuował na całym świecie w 1992 roku. W USA chciano zakazać jego sprzedaży ze względu na mocny pedofilski charakter zdjęć. Przeciwko Departamentowi Sprawiedliwości stanęło całe środowisko artystyczne, które wybroniło sztukę Ovendena.
Służby państwowe zaczęły go jednak bacznie obserwować. Rok później Scotland Yard przeprowadził nalot na jego dom i skonfiskował duży zbiór zdjęć. Uważano wtedy, że rozpoczęto rozbijanie siatki pedofilskiej. Artysta po raz kolejny wybronił się jednak argumentem, że fotografie wykonano "w celach artystycznych". Co więcej, obrócił sytuację przeciwko wymiarowi sprawiedliwości twierdząc, że to policja "jest totalnie zafiksowana na punkcie dziecięcej seksualności".
Po latach bezkarności fotografa cztery jego dawne modelki postanowiły publicznie powiedzieć, jak wyglądała ich praca. Opowiedziały w sądzie historię tego, jak małymi krokami namawiał dziewczynki w wieku od 6 do 14 lat do czynności erotycznych.
Wśród wymienionych "nieprzyzwoitych aktów" było zaproszenie jednej z dziewczynek do wanny, żeby umyła jego penisa. Drugiej zakleił oczy czarną taśmą i podawał do spróbowania różne rzeczy, aby w końcu sprowokować do seksu oralnego. Wszystkie swoje modelki przebierał do zdjęć w dawne stroje, aby potem rozbierać je i obmacywać.
Choć na sali sądowej Ovenden znów zasłaniał się tym, że jest artystą, został w końcu skazany. Pierwszy wyrok nie był jednak współmierny do przestępstwa, gdyż zasądzono tylko rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Prokuratura złożyła apelację, po której wyrok podwyższono do 27 miesięcy, tym razem bez zawieszenia.
W osobnym postępowaniu zajęto się problemem, co zrobić ze zbiorami sztuki, którą uznano za pedofilską. W tym tygodniu zapadła decyzja, gdy sędzia Elisabeth Roscoe ogłosiła decyzję o zniszczeniu erotycznych obrazów i zdjęć Ovendena.
Zapewne narażę się światowi sztuki, ale w mojej ocenie są one nieprzyzwoite - uzasadniała. Niektóre pozy wydają się seksualnie prowokacyjne. Niektóre, świadomie bądź nie, przypominają pozy, jakie przybierają dorosłe kobiety, które chcą być atrakcyjne seksualnie. Kolekcja zdjęć zdradza według mnie obsesję na punkcie nagich dziewczynek.
Ovenden wciąż zasłania się immunitetem, jaki ma mu zapewniać bycie artystą.
Jestem słynnym artystą i słynnym fotografem - powiedział w wywiadzie dla The Independent. Oni niszczą prace, które są obecne w sferze publicznej od ponad 40 lat!
Ovenden ma teraz 21 dni na złożenie apelacji. Jeżeli tego nie zrobi, jego prace zostaną zniszczone.
Zaledwie jedno dzieło z zarekwirowanej kolekcji ustrzeże się przed zniszczeniem - portret półnagiej dziewczyny, który został zamówiony przez... księżną Dianę. To dzieło ma być zlicytowane, a dochód zostać przeznaczony na cele charytatywne.