Piotr Fronczewski opublikował swoją biografię Ja, Fronczewski. Ponieważ takich książek jest na rynku mnóstwo, a równocześnie z biografią Fronczewskiego swoje wspomnienia opublikowali Czesław Mozil i żona Kiszczaka, aktor postanowił wspomóc promocję publikując jej fragmenty w... Super Expressie.
Na łamach tabloidu potwierdził krążące od wielu lat plotki, że zdradzał żonę z Joanną Pacułą. Powiedział, że "jakoś tak wyszło". Nie czuje się też specjalnie winny, bo "gdy w grę wchodzą emocje i pożądanie to mało komu udaje się uniknąć pokusy".
Wyznał także, że chciał się z żoną dzielić dziećmi, proponując jej, by każde wzięło sobie po jednej córce.
Żona była zdruzgotana. Kompletnie sparaliżowana tą wiadomością. Zdemolowana psychicznie - wspomina. Płakała.
Po 30 latach Fronczewski uznał, że czas jej to wynagrodzić ślubem kościelnym.
Nie było ślubu kościelnego. To znaczy niby miał być, ale jakoś tak wyszło, że wciąż był przesuwany na późniejszy termin i zanim się obejrzeliśmy, minęło czterdzieści jeden lat. A może po prostu uznaliśmy na początku, że nie warto angażować Boga w niepewny związek i niepewną przyszłość? - rozważa aktor. I minęło ponad trzydzieści lat, a my jesteśmy cały czas razem i myślę, że coraz bliżej siebie. Chociaż ślad został. Ślad po zranieniu, bo wiem przecież, że bardzo głęboko Ewę zraniłem i zawiodłem. Zresztą chyba oboje, chociaż w różnym stopniu, zostaliśmy wtedy zranieni. Oczywiście z czasem rany się goją, ale blizny pozostają. Może nawet rosną razem z nami. Teraz, gdy sprawy okazały się już w miarę definitywne, pojawił się pomysł, żeby dopełnić i tej formalności. Myślę, że młodzi ludzie wygłaszający małżeńską formułę "i że cię nie opuszczę aż do śmierci" nie bardzo wiedzą, co mówią. Ta przysięga jest sformułowana moim zdaniem ekstremalnie ryzykownie i mocno na wyrost. Dopiero z czasem się do niej dorasta. Albo nie.
_
_