Janusz Józefowicz rządzi Teatrem Buffo twardą ręką. Do tego stopnia, że największą jego gwiazdą została dziewczyna, która oddała mu się, od lat będąc jego... jest na to piękne słowo - muzą.
Nasza informatorka, która miała styczność z tym mężczyzną wspomina, jak wygląda praca w Buffo, potwierdzając wiele naszych obaw:
Śpiewałam w Buffo od 16. do 18. roku życia - opisuje. To, że Janusz gnębił nas jak mógł i bardzo źle traktował, to oczywiście nic nowego. Na przykład, kiedy coś mu się podobało, podchodził do dziewczyny, klepał ją po tyłku i mówił: "No, dobrze, dobrze, maleńka". Kiedyś pokazywał mi układ taneczny i dwa razy złapał mnie za pierś! Nie był w ogóle skrępowany tą sytuacją, tylko z drwiącym uśmieszkiem powiedział: "No wiesz, jak to jest w tańcu".
Kazał na rozgrzewce wszystkim dziewczynom stanąć tyłem do niego, i robić dziwne ćwiczenia związane z wypinaniem pupy. Czułyśmy się jak idiotki. Nie żałował sobie też sprośnych żartów, gdy kiedyś przed jedną dziewczyną wypadła mu z kieszeni prezerwatywa, powiedział tylko: "No koteczku, ty też kiedyś będziesz mieć ją zawsze przy sobie.
Łatwo też można było zauważyć, że lepiej traktowane były te, które z nim flirtowały i pozwalały mu na więcej. Józefowicz to zdolny artysta, wiele się przez ten czas nauczyłam, ale to, jak nas traktował, mówi samo za siebie.
To co robi Józefowicz w swoim teatrze to w sumie jego sprawa, ale wyobraźcie sobie - ktoś będąc nieświadomym, jak to wszystko funkcjonuje, stara się zrobić karierę w Buffo...