Paweł Kukiz nie dał się dotąd poznać jako polityk ciepło myślący o uchodźcach z ogarniętych wojną obszarów Syrii. W jednym w wystąpień dał nawet do zrozumienia, że większość z nich uważa za oszustów.
Na tydzień przed wyborami przypomniał sobie własne doświadczenia z wyjazdów zarobkowych do Niemiec i złagodził trochę swoje stanowisko.
Na miejscu Kaczyńskiego powiedziałbym, że nie mamy do czynienia z uchodźcami, ale z imigrantami, bo w myśl konwencji genewskiej uchodźca to osoba, która opuściła kraj konfliktu i znalazła się na terenie pierwszego kraju, w którym wojny nie ma - wyjaśnia w dzisiejszym Super Expressie. Zdjęcia martwych dzieci na plaży tylko na bandziora mogą nie działać, spodobał mi się pomysł rozproszenia imigrantów po parafiach, bo wtedy ten problem natychmiast by zniknął, ale tworzenie kilku obozów może prowadzić do wzrostu nacjonalizmów. W kwestii imigrantów wiele jest niejasności, ale nie można generalizować, bo Polacy też często byli ofiarami takiego myślenia. Jak wjeżdżałem do Niemiec, czułem się jak złodziej samochodów. Jeśli ktoś mieni się chrześcijaninem, to trochę lewego serca powinien mieć.
Zobacz też: Cejrowski: "W Europie zaczęła się TRZECIA WOJNA ŚWIATOWA! Mamy inwazję miliona islamistów"