Dzisiaj odbyła się już druga rozprawa w procesie, który dziennikarzom Wprost wytoczył Kamil Durczok. Były redaktor naczelny Faktów TVN chce wywalczyć w sumie aż 9 milionów złotych odszkodowania.
Durczok wytoczył proces tygodnikowi Wprost oraz czterem dziennikarzom zaangażowanym w tworzenie artykułów, które zakończyły jego karierę w TVN-ie. Pozwani - Marcin Dzierżanowski, Paweł Majewski, Olga Wasilewska i były redaktor naczelny Sylwester Latkowski - złożyli wniosek o przesłuchanie ponad 70 świadków.
Dziennikarze przygotowali się do bitwy prawnej z Durczokiem i przeszli do kontrataku. Ostatnio Latkowski i Majewski opublikowali te fragmenty raportu TVN-u, które stacja ukryła przed opinią publiczną (zobacz: Byli dziennikarze "Wprost" ujawnili TAJNY RAPORT TVN-u w sprawie Durczoka!). Teraz poszli krok dalej. Obrońca dziennikarzy wycofał większość nazwisk z listy zgłoszonej do sądu:
Odnaleźliśmy pewien dokument znajdujący się w komputerze Sylwestra Latkowskiego - tłumaczy Gazecie Wyborczej adwokat Aleksander Grot. Wcześniej wydawało nam się, że nie będzie można tego dokumentu odzyskać, bo komputer został wyczyszczony przez ABW. Ten dokument sprawi, że będzie można ograniczyć liczbę świadków.
Prawnik Durczoka, Jacek Dubois, został poinformowany o nowym dowodzie w sprawie, ale nie wie jeszcze, co to za dokument.
Jest jakiś nowy materiał, ale nie wiemy jaki? Czy on dalej będzie za tydzień, czy też dowiemy się, że nagle zginął? Jeżeli prawnicy nie przedstawiają dowodu, ale tylko o nim mówią, to jest to manipulacja sądem - powiedział.
Obrońca dziennikarzy nie ujawnił charakteru znaleziska. Możliwe, że jest to nagranie jednej z kobiet, które anonimowo udzieliły wywiadu dla tygodnika, rozpoczynając tym całą sprawę przeciwko Durczokowi.
Tymczasem Kamil nie wyglądał dziś na zmartwionego. Widać, że jest coraz bardziej pewny siebie: Uśmiechnięty Kamil Durczok w sądzie! (ZDJĘCIA)