Ewa Farna zaczynała swoją karierę jako nastolatka. Od początku była przyzwyczajana do tego, że doradcy i menedżer mają zawsze rację. Farna przez wiele lat im ulegała, jednak ostatnio przemyślała wszystko i uznała, że sama potrafi podejmować trafne decyzje.
Zaczęła od postawienia się czeskim mediom, które wytknęły jej nadwagę, nazywając ją polską ciężarówką. Na łamach polskiego magazynu Świat Kobiety piosenkarka odpowiedziała, że uważa swój tyłek za fajny i nie zamierza się głodzić. Przypomnijmy: Farna: "NIE BĘDĘ SIĘ GŁODZIĆ! Mój tyłek jest fajny"
Kilka tygodni potem odmówiła TVN-owi, który chciał, by oceniała małe dzieci w nowym talent show. Farna, która debiutowała w show biznesie jako dziecko i wie, jaki to stres, stanowczo odmówiła. A miesiąc temu pouczyła czeskich dziennikarzy, że mają pisać jej imię po polsku, bo czuje się Polką. Zobacz: Farna: "Czesi kazali mi wypierać się Polski, ale się nie dałam!"
Od pewnego momentu zaczęłam walczyć o swoje nazwisko, o bycie sobą, o autentyczność - zwierza się w Fakcie. To brzmi banalnie, ale od kiedy nie zgadzam się na kompromisy, których nie czuję, jest naprawdę dobrze. Słucham rad fachowców, bo nie znam się na wszystkim, ale już nie zgadzam się na pewne występy, projekty, programy. Bo potem myślę o tym, przeżywam, denerwuję się. Mówię po prostu "nie".
Uważacie, że miała na myśli kogoś konkretnego?