W zeszłym tygodniu Rock Radio wyemitowało nagranie rozmowy przeprowadzonej przez dziennikarza podającego się za pracownika Kancelarii Prezydenta z Jerzym Zelnikiem. Dziennikarz pytał go o kolegów, których należałoby wysłać na wcześniejszą emeryturę za popieranie Bronisława Komorowskiego. Zelnik podał dwa nazwiska, jednak z pełnego zapisu rozmowy można wywnioskować, że 70-letni aktor nie zrozumiał pytania. We wczorajszej rozmowie z Super Expressem zapewnił, że był przekonany, że chodzi o konsultacje prezydenta ze środowiskiem artystycznym na temat obniżenia wieku emerytalnego. Zobacz: Zelnik o Wojewódzkim: "Stosuje stare metody SB-eckie"
Wyznał także, że od razu po emisji nagrania zadzwonił do wymienionych przez siebie kolegów z przeprosinami. Wprawdzie nie zastał w domu ani Olgierda Łukaszewicza ani Artura Barcisia, ale rozmawiał z ich żonami. Z Łukaszewiczami poszło mu łatwiej, żona Barcisia nie dała się przekonać.
W dzisiejszym Super Expressie głos w tej sprawie zajął sam Łukaszewicz.
Nigdy nie byliśmy wrogami i nie sądzę, żeby Jerzy chciał mnie w jakiś sposób naznaczyć jako tego złego, ponieważ poparłem prezydenta Komorowskiego - komentuje. Nie znam sprawy do końca, ale nie będę uczestniczył w jakimkolwiek śledztwie. Nie mam o nic żalu.
_
_