Monika Richardson negocjując swój powrót do Dwójki, obiecała producentom Pytania na śniadanie, że ściągnie do programu swojego sławnego partnera. Zbigniew Zamachowski od pierwszego odcinka sprawiał wrażenie, jakby nie czuł się dobrze w nowej roli śniadaniowego celebryty. Monice jednak za bardzo zależało na pracy, by mu odpuścić. W końcu po roku męki pozwoliła mu zwolnić się z programu.
W rozmowie z Super Expressem, ujawnia, że to był dla nich ciężki czas.
To było dla mnie wykańczające emocjonalnie. Mój mąż lubi rano spać, jest nocnym markiem. Wieczorami pracuje w teatrze i po powrocie do domu trudno mu zrzucić z siebie stres, więc do późnych godzin czyta albo ogląda filmy - wspomina w wywiadzie. Weszliśmy w jakąś równowagę w rodzinie i sobie z tym radzimy. Natomiast po takim wieczorze konieczność wstania o godz. 5:30, przyjścia do studia i prowadzenia programu, który jest wybitnie trudnym formatem, była dla niego ciężka. Zbyszek jest osobą, która umie słuchać i lubi słuchać, więc często zdarzało się, że po prostu zasłuchiwał się w rozmowy. Nie przyszło mu do głowy, żeby przejść do kolejnej części programu, bo bardzo miło toczyła się rozmowa w studiu. Musiałam być osobą, która dyscyplinuje, kończy, przywołuje do porządku, a to nie jest fajna rola - ani dla kobiety, ani dla żony. Nie tęsknię więc za tym czasem, choć było to ciekawe doświadczenie.
Nie wspominając już o braku porannego seksu. Zobacz: Richardson O SEKSIE z Zamachowskim: "ROBIŁAM TO RANO"
Jesteśmy obydwoje po dwóch małżeństwach i to są nasze trzecie związki - tłumaczy Monika. Z tym bagażem doświadczeń wiemy, że związek to bardzo ciężka praca, taka 24 godziny na dobę. Obydwoje jesteśmy bardzo emocjonalni i szybko się zapalamy. Tych naszych rozmów i dyskusji jest naprawdę bardzo dużo. Takich wzajemnych gestów podgrzewających atmosferę w związku także. Myślę, że to jest świadome działanie zarówno z mojej, jak i Zbyszka strony. Szkoda tylko, że musieliśmy tyle w życiu narozrabiać, żeby do tego dojść, ale tak się stało i teraz nadrabiamy czas i straty emocjonalne. Musimy znajdować dla siebie czas. My jesteśmy takim małżeństwem, które lubi spędzać ze sobą czas, nawet w pracy tego drugiego. Zbyszek często przychodzi do telewizji, zaskakując czasami moich gości. Ja natomiast, gdy tylko mogę, jeżdżę z nim po Polsce z teatrem. Wszyscy się chyba do tego przyzwyczaili i rozumieją, dlaczego to robi.
Rozumiecie go?
Monika jak zwykle przypomina nam, że warto dobrze się zastanowić przed ślubem z celebrytką. O wszystkim, nawet o seksie opowie w telewizji i tabloidach. A potem napisze książkę.
Poprzednią Monika napisała o swoim byłym mężu. Następna będzie o Zbyszku.