W połowie października do księgarń trafiła książka Katarzyny Tusk, jednej z najbogatszych blogerek modowych w Polsce. "Elementarz stylu" Kasi ma podobno odpowiedzieć na najbardziej palące pytania, na które nie znalazła miejsca na swoim blogu. Tuskówna już zabrała się za promocję literackiego debiutu. Przypomnijmy: Kasia Tusk idzie na spotkanie promocyjne książki... z ochroniarzem (ZDJĘCIA)
W najnowszym wywiadzie z Gazetą Wyborczą Kasia Tusk przekonuje, że styl jest niezależny od zarobków. Blogerka, która jeszcze niedawno apelowała, by Polki wydały 5 tysięcy złotych na buty i torebki mówi, że można być modnym i eleganckim, bez metki Louis Vuitton:
Nie chcę nikogo pouczać, tylko pokazać, że można stworzyć własny styl, niezależnie od rozmiaru, wieku i zasobności portfela. Nie chcę nikogo oceniać, tylko zachęcić do drobnych zmian. Nie chcę wymagać, tylko motywować. Wiem, że dzięki temu kobiety poczują się lepiej - mówi Kasia.
Jesteśmy coraz bardziej eleganckie. Idziemy we właściwym kierunku, ale nasz najsłabszy punkt to niedopasowanie ubioru do okazji. W Sopocie często obserwuję śliczne dziewczyny, które chodzą po molo w szpilkach, więc obcasy wpadają im w dziury między belkami. Kluczem do dobrego stylu jest równowaga między indywidualną ekspresją a tym, co nas ogranicza: ludzie wokół nas, pora dnia, miejsce. Balans, umiar i zwyczajnie zdrowy rozsądek to najlepsi przewodnicy. (...) Pieniądze wyostrzają zarówno dobry, jak i zły gust. Styl nie polega na świeceniu metką Louis Vuitton.
Pieniądze nie mają wprawdzie znaczenia, ale Kasia na szczęście może pozwolić sobie na podróże do Nowego Jorku. Zapewnia jednak skromnie, że najlepiej czuje się w domu:
Odkąd prowadzę bloga, nawet wyjazdy prywatne są podszyte pracą. Zawsze budzę się przed szóstą. Myślę sobie, że wyśpię się przecież w pociągu albo samolocie. W Nowym Jorku przeżyłam zachwyt. Wyszłam na ulicę i pomyślałam: niemożliwe, że tu jest ta żółta taksówka, z tej studzienki wylatuje para, a wieżowce rzucają cień. Jak w filmie. Uwielbiam podróże, ale na krótko. Odczuwam ulgę, jak przekraczam próg domu. Poza tym Polska jest rewelacyjna! To jest moje miejsce na ziemi. Nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. (...)
Źle się czuję w świetle fleszy. Lubię moje codzienne życie: wstaję rano, zajmuję się pracą, w której daję z siebie sto procent. Nie zastanawiam się nad tym, co by było gdyby. Nie czuję, żeby coś mnie omijało.
Rzeczywiście, nie ma chyba na co narzekać.