Agnieszka Popielewicz początkowo starała się dystansować od konfliktu między swoim nowym mężem, Grzegorzem Hyżym, a jego byłą żoną Mają, z którą ma dwóch synów. Sama ma za sobą małżeństwo z Mikołajem Witem, więc wie, że lepiej się nie mieszać w cudze pranie brudów. W końcu jednak włączyła się do konfliktu między byłymi małżonkami i postraszyła Maję podjęciem "kroków prawnych".
W ostatniej rozmowie z serwisem Cosmopolitan Popielewicz wyznaje, że w głębi serca jest tradycjonalistką. Ubolewa, że obecnie instytucja małżeństwa przeżywa kryzys, a zobowiązania z czasem tracą na wartości.
Jestem tradycjonalistką i uważam, że małżeństwo jako formalne podjęcie obowiązków wobec drugiej osoby jest niezwykle ważne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach - bardzo trudnych - mówi celebrytka. Generalnie, w momencie, kiedy wartość rodziny, zobowiązań, gdzieś tam się zagubiła. Wierzę, że nie idziemy w złą stronę, tylko idziemy właśnie w dobrą stronę powrotu do rodziny, do tego fundamentu. Dużo łatwiej jest iść gdzieś dalej samemu, kiedy nie ma się tego zobowiązania w postaci formalnego związku. Oczywiście, życie pisze różne scenariusze, natomiast ja, mimo moich doświadczeń, uważam, że warto zainwestować we wspólne życie z obrączką, papierem, z dziećmi, które wychowują się w małżeństwie.