Latem w Stargardzie Szczecińskim odbył się konkurs "Miss Miedwia", który poprowadził Marcin Prokop. Jedną z zaproszonych gwiazd była Doda. Oprócz zagrania koncertu, zasiadła również w jury. I jak to ona, nie przepuściła okazji, aby wyżyć się na innych (ładniejszych?) od niej dziewczynach. Zadawała "zabawne" pytania, np.: "O co obraziłabyś się bardziej: gdyby facet chciał ci zasponsorować odsysanie tłuszczu, czy studia?" lub "Czy idziesz z facetem do łóżka na pierwszej randce?".
Kandydatka, której dostało się to pytanie, była wyraźnie zmieszana, odpowiedziała, że na pewno by czegoś takiego nie zrobiła, a poza tym, że jest to jej prywatna sprawa. Rabczewska skomentowała to słowami: "Dziewczyno, wyluzuj!". Jak to dobrze, że ona sama jest tak wyluzowana.
Najciekawszym pytaniem było jednak słynne już: "Co oznacza skrót AGD?" Przypomnijmy: córka... wróć - narzeczona Piotra Rubika, Agata Paskudzka, nie potrafiła na nie odpowiedzieć podczas finału Miss Polonia. Dorota wyraźnie sobie z niej zakpiła. (ZOBACZ WIDEO:
http://niedobramuzyka.wrzuta.pl/film/7kfZxFfifT/)
Prowadzący Marcin Prokop po raz kolejny udowodnił, że nie umie się ubrać. Lubimy go, ale koszula rozpięta na drugi guzik i te buty do jeansów? Poza tym, na imprezie zaśpiewała Monika Brodka, której w połowie występu wyłączył się playback. Stała jak wryta nie wiedząc, co zrobić.
Doda nie dość, że dobrze bawiła się, poniżając kandydatki na miss, to jeszcze zainkasowała sporą sumę za występ. Za dwuczęściowy koncert nad Miedwiem z zespołem skasowała 32 tysiące złotych. Ceny na rynku rosną gwałtownie. Będąca na fali dwa lata temu Mandaryna zaśpiewała nad Miedwiem za około 12 tysięcy (zdjęcia poniżej). Tyle samo brała wtedy za koncert Dorota Rabczewska i Virgin. Dziś cena za Dodę prawie się potroiła.
A to Mandarynka za 12 tysięcy: