Monika Kuszyńska w swojej autobiografii Drugie życie po raz pierwszy zdecydowała się wyznać całą prawdę o wypadku, w wyniku którego straciła władzę w nogach. Doszło do niego latem 2006 roku. Wypadek spowodował ówczesny szef Moniki, lider zespołu Varius Manx, Robert Janson. Dopiero niedawno kupił sobie samochód, nie był doświadczonym kierowcą, a warunki na drodze były niesprzyjające. Monika jednak nie odważyła się sprzeciwić kolegom z zespołu, którzy nalegali, żeby zajęła miejsce obok kierowcy.
Ono właśnie najbardziej ucierpiało w czasie wypadku. Przybyli na miejsce ratownicy piłą wycinali wokalistkę z pogiętej blachy. W szpitalu przeszła kilka operacji, po których, jak wyznała w książce, płakała z bólu. W tym czasie Janson nabrał zwyczaju wpadania do niej do szpitala, by opowiedzieć... jak jest mu ciężko.
Zazwyczaj małomówny, teraz wyrzucał z siebie zdania o tym, jak wszystko go boli, jak wciąż źle się czuje - wspomina Monika. Opowiadał, jak trudno mu rano wstać z łóżka, ile czasu musi poświęcać na rehabilitację.
Może chciał w ten sposób udowodnić jej, że on też ucierpiał. Niestety, to jej nie pomagało. Kuszyńska już wtedy wiedziała, że prawdopodobnie nie odzyska władzy w nogach. Nie miała ochoty wysłuchiwać jescze narzekań Jansona i w końcu poprosiła go, by przestał przychodzić.
Wcale nie chciałam się kłócić. Nie byłam źle nastawiona do Roberta. Nieraz stawałam w jego obronie, gdy ktoś przeklinał jego brawurę za kierownicą tamtego feralnego dnia – pisze Monika. _Przytłaczał mnie jego pesymizm i smutek. (...) Pewnego dnia napisałam do Roberta SMS-a z prośbą, by więcej się ze mną nie kontaktował. Kurtuazyjne rozmowy, relacja budowana na poczuciu winy... To nie miało sensu. Musieliśmy się od siebie uwolnić i zacząć każde żyć swoim życiem. S**ądzę, że dla niego była to jednak ulga. Podobnie jak dla mnie.**_
Wkrótce potem dowiedziała się, że zespół zastąpił ją nową wokalistką.