Dariusz Michalczewski dołączył właśnie do grona gwiazd, które uznały, że warto wydać książkę na swój temat. Nie jest łatwo przebić się dziś na rynku biografii, bo niemal równocześnie z Michalczewskim swoje wspomnienia wydali Monika Kuszyńska, Piotr Fronczewski opowiadający, jak zdradził żonę, Czesław Mozil i żona Kiszczaka. Fakt postanowił więc pomóc bokserowi w promocji i publikuje najciekawsze fragmenty jego książki.
Tabloid za najbardziej interesujące uznał wspomnienia Dariusza na temat jego ojca-sadysty.
W mojej pamięci obrazy ojca do najmilszych raczej nie należą. (...) Pamiętam głównie rygor. Mówię wam, w komunistycznym wojsku tak nie było. Przy ojcu nie można się było potknąć, oblać czymś przy jedzeniu albo zamlaskać. Kochał nas - to na pewno. Ale wolności to nam nie dawał - wspomina bokser w książce Tiger bez cenzury. Ojciec naprawdę nas męczył. Nie mogliśmy na biwaki jeździć, późno do domu wracać, z kolegami dłużej pograć w piłkę. Lanie na goły tyłek. Sam przynosiłem pasek, krzesło i dostawałem serię pasem. (...) Ciężko to było wytrzymać, nie myślcie sobie, do dziś to pamiętam. Dzisiaj sobie myślę, że pewnie wiedział, że szybko umrze i chciał nas wychować, żebyśmy sobie w życiu poradzili. A że wychodziło mu to trochę sadystycznie... Pewnie inaczej nie umiał. Twardziel taki. W sumie mu się chyba udało. Moja mama ma teraz dobre dzieci. Jesteśmy dobrymi ludźmi, nikogo nie oszukujemy, nikomu krzywdy nie robimy. Bałem się go jak cholera. Ale i tak go kochałem.
Ojciec Michalczewskiego zmarł na nowotwór w wieku 37 lat. Dariusz miał wtedy tylko 12.