Agnieszka Radwańska po zwycięstwie w WTA Finals w Singapurze wróciła już do Polski. Udzieliła Faktowi krótkiego wywiadu, w którym opowiada o swoich planach na bliższą i dalszą przyszłość.
Odpocznę w listopadzie. Przez 3 tygodnie zamierzam omijać siłownię i kort szerokim łukiem - zapowiada tenisistka. Ale w grudniu będę grać. Jak każdy tenisista chcę wygrać turniej Wielkiego Szlema. Taki sukces, jak w Singapurze, dodaje skrzydeł.
Odmiennego zdania jest tata Agnieszki, który nie może przeboleć tego, że od kilku lat jej trenerem jest ktoś inny. Po wielkim zwycięstwie córki ogłosił, że po pierwsze "jedna jaskółka wiosny nie czyni", a po drugie trener Tomasz Wiktorowski i tak jest do niczego. Co musiałby jeszcze zrobić Agnieszka, żeby był zadowolony?
Zobacz: Ojciec Radwańskiej nie jest zadowolony: "TRENERA TRZEBA ZMIENIĆ! Jedna jaskółka wiosny nie czyni"
Ojciec mówi dużo i ja to muszę brać na klatę - komentuje zrezygnowana Radwańska. Nie jest to wesołe.
Na szczęście może liczyć na wsparcie swojego chłopaka i sparringpartnera Dawida Celta. Agnieszka nie ukrywa, że wiąże z nim swoją przyszłość, również po zakończeniu kariery.
Zabierał mnie na kort i trenował ze mną - wspomina w wywiadzie. Robił wszystko, co mógł, bym grała lepiej. Na razie nie mamy stałego miejsca zamieszkania, ciągle jestem w rozjazdach, ale po zakończeniu kariery zamieszkam tam gdzie mój ukochany.
_
_