Michał Wiśniewski kilkukrotnie próbował rzucić picie, ale za każdym razem brakowało mu silnej woli. W końcu zdecydował się sięgnąć po fachową pomoc. Lekarz wszył mu pod skórę popularnie stosowany u alkoholików disulfiram. Okazał się bardzo skuteczny. Przynajmniej póki działał. Wiśniewski chwali się, że może nawet wąchać wódkę i na pewno się jej nie napije.
Jest taka zasada, żeby nie pić przy alkoholiku. Wobec mnie nie trzeba jej stosować - zapewniał w Fakcie. Mogę nawet powąchać wódkę, ale się nie napiję. Nie po to się zaszywałem, żeby pić.
Niestety, kiedy okres działania leku skończył się, Michałowi znów zabrakło silnej woli. Być może przez to wąchanie wódki. Wprawdzie, jak sam przyznaje, po pierwszej dawce alkoholu poczuł się bardzo źle, ale nie poddał się i próbował pić dalej.
Poprzednia wszywka skończyła mi się półtora miesiąca temu. Pomyślałem, że spróbuję bez niej, może dam radę? Ale napiłem się i to nie na imprezie, choć wszyscy czekali, że Wiśni kończy się wszywka, to sobie porządzimy - wspomina w wywiadzie dla Onetu. Napiłem się z sąsiadem. Było mi tak niedobrze, że przez 12 dni niczego nie tknąłem. Mówię więc: genialnie, dam radę. Ale potem przyszła jedna impreza, potem druga i trochę popłynąłem. Wróciłem do swojego lekarza i znów się zaszyłem. Ich Troje obchodzi dwudziestolecie. Będzie trasa koncertowa. Stwierdziłem, że chcę być w formie. Chcę pokazać ludziom, którzy przyjdą nas zobaczyć, niektórzy pewnie z sentymentu, że zależy mi na tym, by wszystko było na najwyższym poziomie.
Zaznacza jednak, że to rozwiązanie doraźne, bo jak się skończy kolejna "wszywka" to dalej będzie pił.
Bardzo lubię wódkę i uwielbiam się napić. Pewnie jeszcze nie raz to zrobię - obiecuje muzyk.
Wierzymy mu na słowo.