Partia Razem, chociaż nie weszła do Sejmu, okazała się czarnym koniem ostatnich wyborów, a już na pewno wielką niespodzianką przedwyborczej debaty. Oddelegowany do starcia z liderami brylujących w mediach formacji Adrian Zandberg zaskoczył merytorycznymi wypowiedziami, spokojnym tonem i odpowiadaniem na zadawane przez dziennikarzy pytania - co, jak się okazuje, mocno odróżniło go od politycznych konkurentów. Razem zdobyła 3,62% głosów, co uprawniło ją do pobierania subwencji dla partii politycznych i umożliwiło dalszy rozwój. Zobacz: Gwiazdy i "NAJLEPSZE MOMENTY" kampanii wyborczej! (ZDJĘCIA)
Dzięki temu Zandberg i inni działacze Razem zaczęli być zauważani przed media i zapraszani do różnych programów. Polityk został zaproszony przez Tomasza Lisa, ale zrezygnował, kiedy dowiedział się, że naprzeciw niego ma usiąść Robert Winnicki, dawny działacz Młodzieży Wszechpolskiej, a obecnie szef skrajnie prawicowego Ruchu Narodowego. Winnicki został wybrany posłem z ramienia Kukiz '15.
Jego zdaniem prowadzącemu chodzi wyłącznie o wzbudzanie kontrowersji i podniesienie oglądalności, a nie o poważną rozmowę.
Uważamy, że jest granica demokratycznej debaty. Trudno o debatę z ruchami skrajnie prawicowymi, które deklarują, że dążą do obalenia demokracji. To dosyć powszechna w wielu krajach europejskich zasadach, która funkcjonuje pod nazwą "no platform" - tłumaczy Zandberg w rozmowie z Gazetą Wyborczą, odnosząc się również do sprawy pobicia Syryjczyka, chrześcijanina, którego zaatakowano w centrum Poznania, wyzywając od "pierdolonych muzułmanów" i grożąc śmiercią:
Wczoraj na fanpage'u Marszu Niepodległości widzieliśmy festiwal entuzjazmu, związany z pobiciem człowieka. Dla nas to granica, której nie będziemy przekraczać. Dlatego nie wybieramy się do tego programu i poinformowaliśmy o tym redakcję.
Tomasz Lis na swoim Twitterze oczywiście bagatelizuje całą sprawę.
Pan Zandberg robi sobie PR, bo nie będzie u mnie rozmawiał z panem Winnickim - napisał. Winnicki jest posłem, Zandberg lubi Marksa. Ja nie wybrałem.
Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach przyszłość Lisa w Telewizji Polskiej jest bardzo niepewna: prezes TVP zapowiedział już, że gwiazdorski kontrakt z nim, podobnie jak z Janem Pospieszalskim, nie zostanie przedłużony. Lis zapewnia z kolei, że sam nie chce go przedłużać.