We wrześniu tego roku Kayah podpisała z władzami Gdańska umowę na promocję miasta na swoim profilu na Facebooku, który śledzi 115 tysięcy fanów. Włodarze liczyli więc, że piosenkarka zrobi miastu świetną reklamę.
Umowa przewiduje minimum jeden wpis w tygodniu, związany z bursztynem bałtyckim lub Gdańskiem, światową stolicą bursztynu. Dzięki niej chcemy popularyzować wiedzę o bursztynie i szlakach bursztynowych - wyjaśniał w Dzienniki Bałtyckim rzecznik prezydenta miasta Antoni Pawlak. Zasięg każdego wpisu to od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Przewidujemy, że do 15 grudnia zamieścimy 20-30 wpisów.
Kayah okazała się jednak mało sumienna współpracownicą. Jak donosi Fakt, od września zamieściła zaledwie trzy wpisy. Poza tym im tak nikt nie chce ich czytać. Jej wpis o gdańskim stadionie polubiło tylko 289 osób. Mimo to zarobiła na nich... 12 tysięcy złotych. Okazuje się jednak, że nie wszyscy w urzędzie miasta są zachwyceni tym pomysłem.
Radni się burzą, tym bardziej, że do grudnia magistrat przeleje na konto Kayah aż 20 tysięcy złotych - informuje tabloid.
Przypomnijmy, że inne rozliczenia, jak twierdzi Kayah, od lat nie mogą znaleźć finału... Zobacz: Kayah o współpracy z Bregoviciem: "Do dziś się ze mną nie rozliczył!"